piątek, 30 listopada 2012 2 komentarze

Kilka rzeczy, których powinniście spróbować na Ukrainie.

Dzisiaj trochę o jedzeniu. Nadchodzi zima...to wystarczający powód żeby zasiąść w pokoju i objadać się pysznościami. 

Ukraina to raj dla miłośników soków. Oto kilka, które moim zdaniem zasługują na uwagę:
  1. Żywczyk - lekko gazowany napój w kilku smakach z których najpopularniejszy jest jabłkowy.

  2. Sok „Prosto frukty” - czyli „Po prostu owoce”. Sok przypomina w konsystencji koktajle owocowe.
  3. Sadoczok- zielone kartoniki dostępne w różnych wielkościach (hitem jest pół litrowy ze słomką!). Dostępny w każdym sklepie, kiosku i straganie. Najbardziej popularne są jabłkowo – winogronowe, multiwitaminowe, wieloowocowe. Dostępny w tak oryginalnych smakach jak ananasowy, brzoskwiniowy.
    Mój ulubiony to „Jahidnyj” o smaku malin, truskawek i kilku innych owoców z rodziny „jagód”. Jest trudniej dostępny, ale warto szukać.
  4. Sok „do snidanku” - „na śniadanie” jest robiony bez cukry. Dostępny jabłkowy, grapefruitowy, pomarańczowy. Każdy smakuje jak świeżo wyciśnięte owoce. Uwaga – grapefruitowy naprawdę smakuje jak niesłodzony grapefruit.
  5. Sok „Sandora” o smaku granatu – w Polsce nie spotkałam się z taką ilością przetworów s tego pysznego owocu.

Słodycze, słodycze słodycze! Nie wszystkie są dobrej jakości (wystrzegajcie się zwłaszcza ptasiego mleczka!) ale te, które są dobrej firmy są cudowne.

  1. Krówki w czekoladzie „Korowka Krasunia” - dostępne w jasnobrązowym i czarnym opakowaniu. Dla miłośników krówek ostrzeżenie – grozi uzależnieniem.
  2. Syrnyky – kolejny wytwór polany czekoladą. Do znalezienia w sklepowych lodówkach. Batoniki z nadzieniem serowym (podobnym do naszego sernika) i często dodatkiem toffi, truskawek i innych syropów. Najlepsze firmy Dolcze. 
     
  3. Wafle Artek (koniecznie z akcentem na „e” ) - czekoladowe, orzechowe i o smaku czegoś co chyba ma być lodami. W każdym razie – komisyjnie najbardziej smakują nam właśnie te „lodowe” w białym opakowaniu.
  4. Ciastka Marija – Okrągłe podobne do herbatników ciasteczka. Choć tu zdania są podzielone i nie są uwielbiane przez całą „komisję” myślę, że warte spróbowania. Moja ulubiona wersję to Marija z otrębami (z wysiwkamy) w zielonym opakowaniu.
  5. Czekolady i wyroby cukiernicze Switocz i Rochen – największe firmy cukiernicze na Ukrainie.

Ze słonych przekąsek i tego typu rzeczy mogę polecić:

  1. Krabowe chipsy – różowe opakowanie chipsów Lays lub Luks. Osobiście wolę Lays. Smak w Polsce niespotykany, tutaj niesamowicie popularny.
  2. Sucharki – małe, podłużne sucharki w wielu smakach. Dostępne krabowe, o smaku kawioru, zielonej cebulki, śmietany, bekonu, sera...każdy znajdzie coś dla siebie. Idealne do piwa i jako „energetyczna” przekąska na wycieczce.
  3. Kawior – w cenach od 4zł za 200gr. do cen właściwych kawiorowi. Ten za ok. 4 zł jest całkiem dobry, choć bałam się go spróbować, po tym jak go kupiłam.
  4. Ketchup Torczyn z czosnkiem – ketchupy sprzedawane są tu zazwyczaj w miękkich opakowaniach z dzióbkiem. W środku kawałki czosnku...pycha.
Na koniec – ceny alkoholi przyciągają i odstraszają jednocześnie. Patrząc na wino, które w przeliczeniu na złotówki ma kosztować 10 zł można odczuć lekki stres. Potem okazuje się, że to jedno z lepszych win jakie w życiu piliście. Jak to możliwe?

  1. Wino półsłodkie Izzabella firmy Koblevo – produkowane na Krymie. Ma posmak owoców leśnych. Cena ok. 10 – 14 zł.
  2. Wódki Nemmirof – tzw. marka Ukrainy. Dostępna np. miodowa z pieprzem, z papryką chilli i inne. Cena za pół litra coś ok. 10 – 14 zł.
  3. Piwo Bila Nicz – ciemne piwo, które nie jest gorzkie. Moje ulubione. Cena ok. 2- 3 zł.
  4. Piwo Rizdviane – tzw. Świąteczne. Również ciemne, dla mnie trochę za gorzkie. 
    Cena ok. 2 – 3zł.

I pewnie wiele wiele innych rzeczy, których jeszcze nie spróbowałam.

Następna część – co zjeść na mieście :D.
czwartek, 15 listopada 2012 1 komentarze

Lwów w fotografiach cz. 5

Pogoda we Lwowie nadal dopisuje. Słonecznie i dość ciepło jak na listopad. Póki możemy zwiedzamy, zwiedzamy i jeszcze raz zwiedzamy.  Ostatnio odwiedziłyśmy Gaj Szewczenki - Muzeum Architektury Ludowej i Bytu we Lwowie. Skansen umieszczony w pięknym parku wygląda jak wioska wyjęta z bajkowego obrazka. Do muzeum przeniesiono chaty i cerkwie z Bojkowszczyzny, Łemkowszczyzny, Huculszczyzny, Zakarpacia i Podola.















poniedziałek, 12 listopada 2012 3 komentarze

O Polakach i Ukraińcach słów kilka.

Nie da się „porzucić” niewygodnego polskiego akcentu i zazwyczaj po kilku lub kilkanastu zdaniach rozmowy pada pytanie „Skąd jesteś?”, w domyśle „Czy przyjechałaś z Polski?”

Trudno powiedzieć, jaki stosunek do Polaków mają Ukraińcy. Czasem słyszę: „bardzo dobrze mówisz po ukraińsku”, innym razem rozmowa kończy się zanim naprawdę się zaczęła.

We Lwowie często słychać na ulicach język polski. Przyjeżdża tu dużo turystów, mieszka lokalna Polonia.

Wszyscy Ukraińcy, których poznałam uważają Polskę za „Europę”. Polskie produkty mają wyznaczone standardy jakości, w Polsce jest praca i opieka zdrowotna. Młodzi ludzie chcą wyjechać do nas na studia, bo u siebie i tak muszą za nie płacić, jeśli nie mają wysokich wyników w nauce.

Nasze dyplomy ukończenia studiów są szanowane na całym świecie, ich tylko na Ukrainie.

Ukraińcy nie dziwią się Polakom studiującym medycynę na ich uniwersytecie. Dziwią się, kiedy wchodzimy na zajęcia i mówimy, że naprawdę się nie zgubiłyśmy i studiujemy ich język. Większość naprawdę się cieszy kiedy mówię, że podoba mi się ich kraj. Nie są w stanie tego pojąć, ale cieszą się. Chociaż zwykle są do studentów z Polski zdystansowani. Nie mam pojęcia dlaczego.

Stosunki Polsko – Ukraińskie nie są proste do opisania. Wiele jest nierozwiązanych spraw, niedomówień, niewiedzy. Paradoksalnie stosunki Polsko – Niemieckie wydają mi się dużo „zdrowsze” mimo wszystkich krzywd, których nie mam po co przytaczać.

Polacy niewiele wiedzą o swoich słowiańskich sąsiadach. Mam tu na myśli nie tylko Ukrainę, również Białoruś, Litwę, Słowację czy Czechy. Najwięcej wiemy o Niemcach, którzy nie mają z nami tak wiele wspólnego. Dlaczego? Czy obraz ZSSR jest tak mocno zakorzeniony w naszych umysłach, że nie myślimy o tych krajach jak o odrębnych kulturach?

Moja wizyta w Polsce pod koniec października, nauczyła mnie jednego. Niektórzy ludzie nie chcą myśleć. Po prostu powtarzają schematy wbite im do głowy.

„Bo Ukraińcy, to tacy Polacy gorszej krwi, prawda?” usłyszałam ostatnio. Przy obiedzie, pośród wesołych lekkich rozmów, w knajpie, kiedy przyjechałam zobaczyć się z przyjaciółmi. Nie skomentowałam tego wtedy, co bardzo zezłościło osobę, która chciała ze mną dyskutować na ten temat. Powiedziałam, że nie będę na ten temat rozmawiać teraz, przy obiedzie i psuć sobie humoru. Możemy porozmawiać kiedyś, kiedy będziemy mieli na to kilka godzin (a ja nie będę miała obok ostrych narzędzi w postaci noża i widelca).

Mój rozmówca, był bardzo niepocieszony i kiedy go zignorowałam, zaczął mówić do wszystkich i nikogo: „Słyszałem, że tam się wysyłało przestępców z Polski. Dlatego właśnie tak uważam”. Dalej nastąpiła długa litania na temat tego, że on słyszał to i tamto, a ja nie chcę z nim dyskutować, więc trudno.

Dlaczego? Dlaczego ludzie, wychodzą z założenia, że muszę dyskutować z nimi na tematy Ukrainy bo tam jestem i uczę się tego języka. To tak, jakby każdy kto jest w Anglii na studiach był zasypywany pytaniami pt. Kiedy Wielka Brytania wypowiedziała wojnę Niemcom i dlaczego tak późno.

Kilka razy spotkałam się z nieprzyjemnymi opiniami o Ukrainie. Zgadzam się z kilkoma z nich, zwłaszcza dotyczących UPA i traktowania Powstańczej Armii jak bohaterów narodowych. Ale nigdy nie spotkałam się z tak otwartą ignorancją i chamstwem. W dodatku, ignorancją wypowiedzianą tonem bezkrytycznej wiary w to co się mówi.

Z drugiej strony, na ukraińskiej literaturze we Lwowie, bardzo wiele tekstów XX wiecznych przedstawia Polaków jako zadufanych w sobie inteligentów, uważających się za kogoś lepszego.

Patrząc na to przez pryzmat wypowiedzi mojego rozmówcy - może to my powinniśmy z pokorą przyznać, że wieki traktowania Rusinów jak „prosty, nierozumny lud wiejski”, odbiło się na teraźniejszości z naszej winy.

Bo największą odwagą jest konfrontacja z błędami, naszymi i naszych przodków.

Czego życzę nam i Ukraińcom w najbliższej przyszłości.


 
;